Witam!
Po ostatniej, marzycielsko - dalekosiężnej notce pora zejść na ziemię i... zacząć realizować te najnudniejsze, a niestety niezbędne czynności, które przybliżą nas do Większych Celów. :) Tym razem zamieszczam kilka porad, jak nie zasnąć nad książką do angielskiego ani nie porzucić biegania się po 3 dniach! Wskazówki te pochodzą z książki ''Złodzieje Czasu'' Bena Wisely'a (chytry pseudonim artystyczny, swoją drogą ;)), komentarze: mojego autorstwa.
1. Nigdy nie wykonuj tego samego zadania zbyt długo.
Dodatkowo polecam zaplanowanie nieprzekraczalnego odcinka czasu poświęconego na daną czynność, w moim przypadku to działa! Na przykładzie: dziś przez pół godziny nauczę się 40 słówek - dzięki ograniczeniu czasowemu, łatwiej zmotywować się do wytężonego wysiłku ("zostało już tylko 15 minut...a niech to, nauczę się i będzie z głowy"). Dzięki dokładnemu wypunktowaniu, co chcę osiągnąć, na koniec mam poczucie dobrze spełnionego obowiązku, właściwie wykorzystanego czasu. Dzięki połączeniu czasu+celu udaje się uniknąć deprymującej sytuacji pt. "cały dzień siedzę nad tymi notatkami i nic, płakać mi się chce"...
2. Postaraj się robić sobie przerwy co pół godziny. Wstań
i pospaceruj lub wykonaj kilka ćwiczeń rozciągających
mięśnie.
Przyznaję się bez bicia, że jeśli naprawdę "wciągnie" mnie dany temat, potrafię siedzieć dużo dłużej... Niemniej wskazówka wydaje się logiczna, dotlenienie mózgu zawsze w cenie!
3. Postaraj się przeplatać nudne zadania czymś interesują-
cym, pomoże Ci to zmniejszyć nudę towarzyszącą wyko-
nywaniu zadań o 50%.
Czasem przeplatam sobie przyjemne (np. napisanie do kogoś maila, zakupy, ćwiczenia) - z mniej przyjemnym (nauka, sprzątanie). Gorzej jeśli to przyjemne jest na tyle kuszące, że nie mogę się skupić nad wykonaniem bieżącego zadania!
Poza tym troszkę się przyczepię: gdzie znaleźli geniuszów, którzy wyliczyli te 50%? No ale może jestem zbyt krytyczna, w końcu 37,5 % statystyk jest wyssanych z palca, więc... ;)
4. Jeśli ktoś jeszcze wykonuje tę samą pracę co Ty, za-
mieńcie się od czasu do czasu zadaniami.
Przydatne, jeśli skręcasz długopisy. W liceum też korzystałam z doskonale działającego systemu wymiany pracy domowej: z fizyki, biologii, chemii... Jednak na studiach mam ambitne postanowienie pracy własnej: w końcu sama wybrałam ten kierunek i sama będę żałować, jeśli nie skorzystam z jego możliwości w 100%!
5. Rozmawiaj o swojej pracy z przychylnym Ci słucha-
czem, który będzie Cię wspierać.
Bardzo ludzka wskazówka! Kolorowe karteczki, kalendarz, sensowny plan pracy - wszystko to wspaniałe sprawy, ale bez rozmowy i wsparcia drugiego człowieka "paliwo motywacyjne" może w końcu się wyczerpać.
Cóż, w ramach poniższej wskazówki poczyniłam kilka rzeczy. Do codziennych ćwiczeń motywuje mnie grupa na facebooku o znaczącej nazwie "Zero wymówek!", na której razem z siostrami piszemy o codziennych postępach w przezwyciężaniu swojego lenia. Drugi krok - to mój plan dołączenia do "Blogowej Grupy Samorozwoju" (czekam na odpowiedź). Blogi niektórych dziewczyn podglądam już od kilku miesięcy, widzę też, jakie wsparcie i motywację stanowią dla siebie nawzajem - czemu by nie spróbować? Po trzecie... No dobrze, akurat to może być trochę naciągane: w związku ze studiami w innym mieście zaprosiłam moje najbliższe koleżanki do odwiedzin; do końca grudnia mam "zabukowaną" już większość weekendów. To będzie mnie motywować do systematycznej nauki w tygodniu, cieszę się również, że w tych trudnych początkach będę miała kogoś z kim mogę szczerze pogadać i spojrzeć na wszystko "z dystansem". :)
6. Nagradzaj siebie za dobrze wykonaną pracę.
W tym punkcie zdecydowanie jestem najmocniejsza! :)
Małe prezenciki: biżuteria (polecam Rossmanna, niedrogie a ładne), kolorowy żel pod prysznic, pyszna herbata i rozpalenie wszystkich pachnących świeczek.
Te większe: to wakacje nad morzem za zdane egzaminy po 1 roku oraz... tatuaż, gdy co najmniej 3 miesiące utrzymam moją docelową wagę. Mam nadzieję wyrobić się przed majem, bo nowo wydzierganego tatuażu nie można opalać co najmniej miesiąc.
7. Jeżeli do wykonania zostało Ci mało interesujące za-
danie, zapisz, co masz zrobić na kartce i przymocuj ją
przy swoim miejscu pracy w taki sposób, żeby rzucała
Ci się w oczy i stale przypominała o zadaniu aż do cza-
su, gdy je zrealizujesz.
To brzmi nieprzyjemnie, ale może być skuteczne - muszę wypróbować.
8. Postaraj się uczynić swoje miejsce pracy jak najprzy-
jemniejszym, umieść kilka motywujących haseł lub
przyjemnych dla Twych oczu plakatów, najlepiej coś,
co sprawi, że się uśmiechniesz. Plakaty z 'Dennisem
Rozrabiaką' albo te z hasłami rodem z PRL naprawdę
potrafią zdziałać cuda.
Ulubiona wskazówka! ;) Wydrukowałam sobie kilka pozytywnych haseł
i zmieniam je co jakiś czas, nad moim biurkiem wiszą też zdjęcia z wakacji - motywują i do dbania o przyjażnie (bo wiadomo, nie ważne gdzie, ważne z kim!),naukę (perspektywa kampanii wrześniowej mnie nie nęci), do pracy nad sylwetką (to chyba jasne) i pracy zarobkowej (aby nie jechać z pustą kieszenią i w tym roku W KOŃCU poszaleć na skuterze wodnym :) ).
9. Jeśli możesz, to puszczaj podczas pracy jakąś spokoj-
ną, relaksującą Cię muzykę w tle.
Niestety, relaksująca muzyka... mnie nudzi. Nie natrafiłam na nic odpowiedniego? Może chodzi o to, by nie rozpraszać się zasłyszanym tekstem piosenki? W tym celu słucham czasem Pink Floyd - 20 minut wstępu, refren (?), 10 minut zakończenia. :)
No dobrze,przyznam się - czasem włączę sobie również szum fal . Ale to naprawdę okazjonalnie!
10. Sporządź listę 'niespecjalnie-interesujących' zadań,
z którymi już się uporałeś i przymocuj ją w widocz-
nym miejscu, będzie Ci ona przypominać o tym, że
skoro już wcześniej sobie z różnymi rzeczami radziłeś,
to z pewnością możesz znów tego dokonać.
Ciekawe, ciekawe, spróbuję. Już nawet mam pomysł na lidera: praca semestralna z geografii. "Tylko godzin, tylu godzin, tylko godzin w BUWie straconych żal!' ;)
11. Jeśli to możliwe, postaw w swoim miejscu pracy nie-
wielką roślinę doniczkową, przyglądanie się jej
wzrostowi może być cudownym źródłem inspiracji.
Pamiętaj jednak, by właściwie o nią dbać-jeżeli
miałbyś przyglądać się jak więdnie i usycha, to efekt
będzie dokładnie odwrotny do zamierzonego.
Jestem chyba najgorszą ogrodniczką na świecie... Może ustawię sobie kaktusa i będę z dumą patrzeć jak dzielnie znosi kolejny suchy dzień?
12. Przeznacz trochę czasu na relaks-po prostu usiądź
wygodnie, zamknij na minutę lub dwie oczy i zanuć
ulubioną melodię. Ale nie zasypiaj!
Chwilę na relaks potrafię wyłuskać zawsze, chociaż przyznam, że nic mnie tak nie odpręża jak przeglądanie kolorowego czasopisma przy posiłku!
Co sądzicie o powyższych radach? Skuteczne, nieskuteczne?
Jedno jest pewne:
Pozdrawiam i czekam na wasze przemyślenia! :)
Ciekawe wskazówki, niby proste a jak trudno bywa wcielić je w życie ;p
OdpowiedzUsuńDokładnie, szczególnie te nieprzyjemne zadania zwykle się odkłada i odkłada w nieskończoność. ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój blog, jedynie ta czcionka wpływa na to, że notki są bardzo rozciągnięte i niewygodnie się je czyta.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w pisaniu.
Cały czas szukam idealnej... Dziękuję :)
UsuńMam teraz tyle czasu a i tak go marnuję... W moim przypadku zamiast motywujących haseł nad biurkiem powinnam powiesić wydruki Twoich całych postów :P
OdpowiedzUsuńHehe, najważniejsze to znaleźć swój sposób. :) Trzymam kciuki! Nie myśl o tym, ile czasu zmarnowałaś tylko ile jeszcze możesz wykorzystać, jeśli mogę coś poradzić. :)
UsuńLepiej późno niż wcale:) Powodzenia w Twoich dążeniach!
OdpowiedzUsuń